Atmosfera w pracy i w zespole

Tak sobie myślę, że po wielu latach jestem wreszcie szczęściarzem, pracuję bowiem w firmie, w której panuje fantastyczna atmosfera. Co więcej, jestem w zespole z kolegą z którym się świetnie dogadujemy a wkrótce dołączy jeszcze jeden, też bardzo fajny człowiek. Piszę o tym dlatego, że nie zawsze miałem takie szczęście ale o tym później.

W czym się przejawia dobra atmosfera w robocie? W świetnych humorach ludzi wokoło i ich wielkiej życzliwości. Uśmiechają się, żartują ale też zawsze chętnie pomogą. W zaufaniu, jakim obdarza nas pracodawca. Wreszcie, co chyba motywuje w równym stopniu co zaufanie (i jest z nim powiązane), w braku kontroli.

Pracuję z klientami. Mogę podróżować kiedy chcę i dokąd chcę. Sam sobie kupuję bilety lotnicze, płacąc służbową kartą kredytową. Mogę się spotykać z kim chcę. Mogę wydawać w zasadzie dowolne pieniądze na posiłki w eleganckich restauracjach i sypiać w 5-gwiazdkowych hotelach. „To masz złote życie” powiedzą zapewne moi czytelnicy…

Tak, mam. Wiecie jednak jaki jest efekt zaufania i braku kontroli a także miłej atmosfery? Ano taki, że nigdy w życiu nie pracowałem ciężej. W dodatku staram się kupować jak najtańsze bilety lotnicze, raczej spotkać się z kontrahentem na niedrogiej kawie niż na lunchu czy kolacji w topowej knajpie. Jestem mniej skory do negocjowania z klientami cen w (dół) naszych usług dla nich.

Myślicie, że pracodawca nie interesuje się efektami mojej pracy? Ależ tak i to bardzo. Bo przecież firma musi zarabiać. Interesuje się nimi jednak w przede wszystkim inteligentny a w dodatku miły sposób. Stwarzając wrażenie luzu. Wychodzi bowiem z założenia, że zatrudnia dojrzałych, rozsądnych ludzi, którzy są zmotywowani i znają się na swoim fachu. A nie matołów czy kombinatorów, których trzeba traktować jak więźniów obozu pracy.

U nas nie ma wyścigu szczurów, wbijania sobie noża w plecy itp. Jak mój kolega jest w podróży służbowej a ja w biurze to wie, że pomogę dopilnować spraw jego klientów. I odwrotnie, ja też zawsze mogę na niego liczyć. Gramy do jednej bramki i w danej chwili nie ma znaczenia, kto podaje a kto strzela gola. Bo przecież obydwu nam chodzi jak największą ilość  „goli” i naszym szefom też:)

W przeszłości nie bywało tak różowo. Przepracowałem w jednej firmie prawie dziesięć lat i wprawdzie w naszym małym teamie było bardzo miło ale trafił nam się obok „padalec” ( z całym szacunkiem dla tej sympatycznej skądinąd beznogiej jaszczurki), który na koniec dnia zrobił wszystkich w „ch…ja”. A pewna agresywna koleżanka ciągle straszyła sądem i pozwami. W dodatku reszta załogi w firmie nas nie znosiła, bo nam zazdrościli. A pracodawca oczekiwał od nas czasami średnio etycznych działań, byle więcej zarobić.
Potem trafiła mi się pomyłka. Anglicy nazywają to „casting mistake”:) Generalnie ludzie byli całkiem mili i warunki pracy w sumie też ale firma traciła pieniądze i biznes się kurczył, więc panowała atmosfera końca świata i „ratuj się, kto może”. W dodatku męczyła nas totalna biurokracja.

Aż wreszcie znalazłem miejsce idealne, zgodnie z mądrym zaleceniem „szukajcie a znajdziecie”:) I efekty są bardzo dobre. Nawet mój kumpel z pracy (i wierny czytelnik) M. stwierdził, że jak tu nie zrobimy super biznesu to będzie znaczyło, że do niczego się nie nadajemy. Jednakże nic takiego się nie stanie. Zrobimy super biznes i pokażemy, że jesteśmy bardzo dobrzy w naszym fachu:)

W tym miejscu osoby religijne (do których się nie zaliczam) dodałyby: „tak nam dopomóż Bóg”. Ja powiem inaczej: bez pracy nie ma kołaczy, więc zapierdalamy dalej jak małe samochodziki:) Ale przynajmniej chętnie i z „bananem” na obliczu:)

7 uwag do wpisu “Atmosfera w pracy i w zespole

  1. No tak … czego sie spodziewałeś ze napisze zew jest ok … Cały Piotr , jak zawsze gra tylko pod siebie i czasami do M teraz bo go potrzebuje …

    Jak bardzo mu zazdrościliśmy 😂😂😂😂😉😉😉

    Pozdrawiam Marcin Ryba

    > Wiadomość napisana przez Bachus to ja w dniu 29.01.2020, o godz. 12:51: > >  >

    Polubienie

    1. Haha, nie zrozumiałeś wymowy tekstu:) Po pierwsze „nie gram pod M.”, naprawdę nam się świetnie pracuje i to już w drugim miejscu. Po drugie jak doskonale wiesz, Tobie, mnie i A. zazdrościła cała nie polska cześć załogi i bardzo nas nienawidzili (i pewnie dalej tak jest). A co do „padalca” to doskonale wiesz, kogo mam na myśli No miałeś identyczne zdanie o tym panu. Choć potem byłeś dla niego miły jak go potrzebowałeś:) Lepiej nie ulegać przedwczesnym emocjom tylko czytać tekst „ze zrozumieniem”:) Pozdrawiam!:) Szczerze i przyjacielsko.

      Polubienie

    2. Panie Marcinie czy może Pan napisać co według Pana znaczy „cały Piotr, jak zawsze gra tylko pod siebie”?

      Bo chyba każdy inny inaczej zrozumiał ten tekst a przynajmniej ja. 😉

      Polubienie

      1. Może odpowiem ja, bo to „burza w szklance wody”. Kolega pośpiesznie widocznie przeczytał tekst i uznał, że to o nim był ten niemiły fragment, więc postanowił się odgryźć:) Zrozumiał jednak, że to nie jego dotyczyło (co zresztą potwierdzili inni „wtajemniczeni”) bo był (i jest) po dobrej stronie mocy:) Już sobie to wyjaśniliśmy. Nauczka dla mnie: trzeba unikać tekstów na tyle osobistych, żeby nie znający kontekstu czytelnicy (czyli ogromna większość) nie musieli starać się w tym połapać:)

        Polubienie

Dodaj komentarz