Skrytki w szwajcarskich bankach

A jednak to prawda. Stare skrytki bankowe w genewskich czy zurychskich bankach kryły liczne tajemnice.

Jadłem dziś luch w towarzystwie kolegi, który pracował w banku UBS i uczestniczył w komisyjnym otwieraniu skrytek bankowych z czasów sprzed II Wojny Światowej i z jej okresu. Pewnie mniejsza część z ludzi, którzy złożyli w nich swoje precjoza zgniła w sowieckich obozach jenieckich (panowie z SS) a większa zamieniła się w dym w kominach Auschwitz, Stutthof czy Treblinki…

Kolega opowiadał, że w prawie każdej skrytce było złoto: sztabki, monety a czasem złote zęby. W niektórych dokumenty. W jednej nawet mały obraz Rembrandta. W innej pukiel włosów…

Jadłem sobie słynny odpowiednik paelli z Sardynii (Fregola Sardo), pyszne danie z owocami morza gdzie zamiast ryżu jest makaron w kształcie malutkich pastylek, popijałem chłodne chardonnay z Górnej Adygi a słuchając tej opowieści, zimny dreszcz przechodził mi po plecach…

Jak to dobrze, że narazie nie zanosi się na wojnę!

Ciekawie było też po wojnie, w latach 60-tych i 70-tych. W Genewie do dziś można zawiadomić służby miejskie i wystawić niepotrzebne graty przed budynek a śmieciarze zabierają je do specjalnych samochodów. W tamtych czasach zdarzało się, że ludzie, likwidując mieszkania po dziadkach lub rodzicach, wyrzucali oryginalne obrazy Picassa czy Miró, bo wówczas się nie podobały. Albo bezcenne antyki, bo nie znali ich wartości a nie pasowały do nowoczesnych wnętrz. Dziwne to ale prawdziwe.

Przebogaty kraj i wielu ludzi bez pojęcia, ile jest warte to, co mają w domach…

6 uwag do wpisu “Skrytki w szwajcarskich bankach

  1. To fascynujące, historia rzeczy, to ona nadaje im wartość. Z tego powodu lubię np stare książki, czasem się zastanawiam jaka była osoba która czytała ją przede mną. Albo jakiś element bizuterii, czyją szyję zdobiła błyskotka itp.

    Polubienie

Dodaj komentarz