Czego mi brakuje w knajpach? Prawie niczego. Dlatego jestem częstym gościem różnych barów i restauracji. Niestety żadna z nich nie oferuje pełnego zestawu przekąsek, które lubię.
Nie zawsze chcemy pójść do miejsca oferującego wyrafinowaną, gastronomiczną kuchnię za kosmiczne pieniądze. Powiem więcej, najczęściej siadamy z przyjaciółmi w prostym, przytulnym miejscu, przy butelce wina. Marzymy wtedy o niezbyt skomplikowanych, smacznych i małych przekąskach. Na tyle małych, żeby można ich było zjeść kilka.
Dużo ostatnio o tym myślę. O takiej „idealnej ofercie”. Kilka fajnych przekąsek oferują dwie opisywane już przeze mnie knajpy w warszawskiej Hali Koszyki: Sobremesa i Ćma. Problem jest jednak taki, że jedna oferuje wyłącznie hiszpańskie tapasy a druga wyłącznie małe dania kuchni polskiej. A ja mam ochotę i na jedno i na drugie i jeszcze na przekąski typowo włoskie czy francuskie. Dlatego, trochę dla zabawy, zrobiłem sobie zestawienie mojego „Dream Menu” i chcę się nim z Wami podzielić. Ciekawe czy się Wam spodoba.
Z rzeczy na zimno chciałbym mieć:
1) wybór oliwek: czarne i zielone, mogą też być nadziewane (pastą z tuńczykiem, migdałami itp.)
2) migdały, pistacje i orzeszki solone. Najbardziej lubię chrupać migdały ale jak się dobiorę do orzeszków, to też nie mogę skończyć. Prawie żadna knajpa tego nie podaje:(
3) okrągłe, słodkie, czerwone papryczki nadziewane pastą twarogową. Też nigdzie nie spotkałem a jest to pyszne.
4) sampler żółtych serów, na przykład emmentaler, Gruyère, Vacherin, Tomme, Mimolette. Widzieliście w jakiejś tańszej knajpie dobre francuskie czy szwajcarskie sery? Najlepiej żeby były pokrojone w małe kostki, z wykałaczkami, tak na jedno „chapnięcie”:) Uwaga: żółte sery mają zdecydowany smak więc pasują do białego wina ale do czerwonego już raczej nie.
5) grissini. Te wspaniałe włoskie paluszki są gdzieniegdzie podawane (na przykład w Chianti na Foksal) ale niezby wielu miejscach. A szkoda!
6) grissini owinięte plasterkiem szynki parmeńskiej. Świetnie pasują zarówno do białego jak i czerwonego wina.
7) talerzyk wędlin. Oferowany przez wiele knajp ale w podłej jakości. A moje marzenie to: szynka parmeńska lub San Daniele lub Jambon de Bayonne lub Jamon Iberico, dobre salami, chorizo, suszona wołowina, mini kabanoski (te akurat polskie: są pyszne!)
8) talerzyk miękkich serów pleśniowych (na przykład Brie i Camembert) w towarzystwie czerwonych winogron. Miękkie sery pleśniowe tego typu (ale tylko białe) nadają się do czerwonego wina. Z kolei takie z płukaną skórką (na przykład Epoisses) do białego.
9) ser pleśniowy z niebieskim przerostem (Roquefort, Gorgonzola czy zwykły polski Lazur) i z gruszką. Spróbujcie do Gewurztraminera czy jakiegoś likierowego białego wina (Sauternes, Montbazillac, Tokaji Aszu itd.). Będziecie zachwyceni tą kombinacja smaków.
10) pasztet domowy z piklami. Dlaczego można dostać pasztet w dobrej restauracji a nie można w winiarni? Nigdy nie byłem w stanie tego zrozumieć…
11) surowe warzywa z domowym humusem i tzatziki. Zdrowe i wege. Lubię chrupać do białego wina albo i bez alkoholu oczywiście.
12) śledź. Śledź i wino to karkołomne połączenie. Ale uwielbiam śledzia, więc musi być. Na przykład korzenny, na kromce pumpernikla.
Celowo pominąłem w moim zestawieniu uwielbianego przeze mnie tatara i nóżki w galarecie. Nóżki najlepiej je się polane octem a ocet zabija smak wina. Tatar też bardziej kojarzy mi się z wódeczką:)
Natomiast z małych dań ciepłych chciałbym mieć następujący wybór:
1) Mini burgerki. Lubię duże burgery. Ale wieczorem, do wina, chciałbym coś małego. Idealne mają w Sobremesa.
2) Kaszanka. Mała porcja z cebulką i jabłkiem. Idealna do „słodkawego” czerwonego wina, takiego jak Primitivo. Uwielbiam kaszankę!
3) Mini szaszłyczki z kurczaka. Smakują zawsze i wszędzie. Mięso powinno być wcześniej zamarynowane, wtedy są zawsze soczyste. Do białego i czerwonego wina.
4) Kanapka filadelfijska: sezonowana, szarpana wołowina, cebulka, ser. Palce lizać!
5) Croquetas. Hiszpański tapas. Krokieciki z szynką lub serem w środku. Dość sycące ale pyszne.
6) Polędwica na grzance. Może z odrobiną cebulki lub pieczarek. Będzie królewska w zestawie z czerwonym winem. Musi być jednak soczysta (medium rare).
7) Krewetki piri piri. To „must” każdego menu do wina. Kilka dorodnych, skwierczących (ale nadal soczystych!) krewetek. Z kieliszkiem rieslinga na przykład:)
8) Farfalle (czyli kokardki) ze śmietaną, szafranem, wędzonym łososiem i koperkiem. Sam często robię to danie i uwielbiam je z kieliszkiem lekko beczkowego chardonnay z Kalifornii (a raczej z dwoma kieliszkami!)
9) Sałatka Cezar. Sałatka Cezar to klasyk, kluczem do sukcesu jest dobry sos i soczysta pierś z kurczaka. Jeśli mięso jest suche jak wiór, to sałatka z pysznej robi się wstrętna. Do każdego białego wina!
10) Fish&chips. Równie brytyjskie jak Brexit. Ale zawsze dobre. Najlepiej jak ryba jest (a raczej za życia była) morszczukiem. Ja spożywam z białym winem ale smakuje też dobrze z czerwonym ze szczepu Pinot Noir.
11) Wołowina po burgundzku czyli jak zrobić mięciutkie i aromatyczne mięsko z podłej jakościowo wołowiny. Oczywiście do czerwonego wina!
12) Bigos myśliwski. Polska jest krajem bigosu a nie potrafimy eksploatować potencjału tego dania. Moja mama robi je pół na pół z kapusty kwaszonej i surowej i dodaje suszone śliwki. Ja lubię bigos w towarzystwie kieliszka Amarone, choć pewnie ktoś zaraz napisze w komentarzu, że to świętokradztwo:)
13) Camembert na ciepło z żurawiną. Pyszne, sycące, do czerwonego wina!
To, co Wam napisałem powyżej, to moje Dream-Menu. Jeśli powstanie miejsce oferujące wszystkie te „drobiazgi” i dobre wina a wszystko to za przystępną cenę i w przytulnym wnętrzu, to będę tam bywał minimum dwa razy w tygodniu:)
Gdybym miał „jaja” i lepszy talent organizacyjny to zorganizowanym zrzutkę na taką knajpę:) Zapewniam Was, że miałaby sukces!
P.S. Grzebałem ostatnio w internecie i znalazłem coś uroczego:) Przyjmijmy, że to ja w dzieciństwie (choć jest to wyobrażenie baby Bachusa z 1623 roku). Wprawdzie ja jak piję to też sikam ale po, nie jednocześnie:
Dream Menu obfite a nawet rozpustne:), mi się podoba. Rzeczywiście trudno spotkać aż taką różnorodność w jednym miejscu. Ale od czego mamy wybór barów, knajp i knajpeczek?
Antich’ Caffe’ na Kabatach i PoProstu ArtBistro na Czerniowieckiej bardzo się nadają na spotkanie z przyjaciółmi w przytulnym miejscu :), smacznie tam karmią, a z Twojego Dream-Menu znajdziesz z pewnością kilka pozycji. Z Żoliborza to kawałek ale akurat w te okolice doskonale jest podjechać metrem, (zwłaszcza gdy planuje się posiłek zakrapiany winem) od stacji do kafejki zarówno na Kabatach jak i na Mokotowie chyba z 5 minut spacerem, sprawdzone:), no może do PoProstu 7… . Lokale są małe, przy osiedlach, więc raczej na spotkanie w max 4 osoby. Bachusie- pomysł na knajpkę z Dream-Menu by Bachus – ciekawy ;), w logo grafika tłuściutkiego Bachuska ma się rozumieć..
PolubieniePolubienie
Haha, dzięki! Muszę się wybrać do wymienionych przez Ciebie miejsc! I chętnie je opiszę:)
PolubieniePolubienie
To, co piszesz, jest niestety bolączką wieeelu knajp, żeby nie powiedzieć zdecydowanej większości. O ile oferują one dobre lub nawet bardzo dobre jedzenie, o tyle jest kłopot żeby przyjść np. o 20:00, siąść i przegryźć coś, a nie jeść drugi obiad!
Wg mnie przydałoby się też, aby restauracje miały podpisaną umową z jakąś korporacją taksówkarską, aby taniej móc dostać się do domu. 😀
No i to, co zauważyłem w knajpach z polskim jedzeniem – prawie zawsze są niewygodne krzesła. Takie jakieś toporne, nie zachęcają do dłuższego przesiadywania.
A przekąski: smalec (zapomniałeś czy nie lubisz?), jajecznica (nie wiem, czemu jest podawana tylko rano), carpaccio, placki lub naleśniki. Skosztować, a nie jeść drugi obiad. 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki za uzupełnienie pomysłów! Smalec jest za ciężki do wina (do wódki natomiast super), carpaccio jak najbardziej, wszelkie placki uwielbiam i popieram. Naleśniki lubię z mięsem.
PolubieniePolubienie
Ja się zgadzam z przedmówcą i jeszcze dodam, że powinieneś jednak pomyśleć nad uzupełnieniem gastronomicznej mapy Warszawy, skoro masz na nią tak klarowny pomysł 🙂
PolubieniePolubienie
Haha, dziękuję, nie kuś mnie:)
PolubieniePolubienie
Bachusie, mogę Tobie polecić większość restauracji w Kazimierzu Dolnym. Mają ciekawe propozycje i z uwielbieniem w nich przesiaduję. Choć osobiście sprawdziłem je we wrześniu, jak się okazało w tym samym momencie, co jedna z Twoich czytelniczek, to i tak je polecam!
PolubieniePolubienie
1) wybór oliwek: czarne i zielone, mogą też być nadziewane (pastą z tuńczykiem, migdałami itp.) – podzielam – choć inną „wkładkę” preferuję
2) migdały, pistacje i orzeszki solone. – nikt nie podaje, bo wciągają wszystkich i to byłoby bankructwo
3) okrągłe, słodkie, czerwone papryczki nadziewane pastą twarogową – HA jest coś lepszego – nadziewane kiszoną kapustą – znajomi robią – w knajpie nie dostaniesz – poezja smaku 🙂
4) sampler żółtych serów, na przykład emmentaler, Gruyère, Vacherin, Tomme, Mimolette. – przekąska dla koneserów serów – w restauracji średniej klasy najpewniej zbyt niskie prawdopodobieństwo „rentowności” oferowania tej przystawki
5) grissini – w niezbyt wielu miejscach zatrudniają kucharza, który zrobi je dobrze 🙂
6) grissini owinięte plasterkiem szynki parmeńskiej. Świetnie pasują zarówno do białego jak i czerwonego wina. – szynka parmeńska ? w dobie krzyku wegetarian i wegan? długo dojrzewający kawał mięcha … jeju, po śniadaniu jestem, a ślinotoku dostałam.
7) talerzyk wędlin. – a czy my na co dzień jeszcze mamy dostęp do na prawdę dobrych wędlin – byle jakie na talerzu, bo byle jakie dostępne są w granicach rentowności (średnia cenowo knajpa nie pozwoli sobie na ściąganie 1 kg wędliny 3 razy w tygodniu z 2 końca kraju)
8) talerzyk miękkich serów pleśniowych – myślę, że ogólnie jest na nich jeszcze mniej chętnych niż na sery twarde.
9) ser pleśniowy z niebieskim przerostem (Roquefort, Gorgonzola czy zwykły polski Lazur) i z gruszką. – oj nie bardzo, nie ujął mnie smakiem.
10) pasztet domowy z piklami. Dlaczego można dostać pasztet w dobrej restauracji a nie można w winiarni? Nigdy nie byłem w stanie tego zrozumieć…- nie wiem 🙂
11) surowe warzywa z domowym humusem i tzatziki. Zdrowe i wege. Lubię chrupać do białego wina albo i bez alkoholu oczywiście. – bo są zbyt „przaśne” zbyt „tanie” (nie tylko cenowo) ? 🙂
12) śledź. Śledź i wino to karkołomne połączenie. Ale uwielbiam śledzia, więc musi być. Na przykład korzenny, na kromce pumpernikla. – ktoś ostatnio mówił o śledziu w smalcu – abstrakcja czysta – nie mój klimat.
Nóżki najlepiej je się polane octem a ocet zabija smak wina – domowy ocet jest delikatniejszy, a do tego ma zapach i aromat tego z czego został przefermentowany – można dobrać ocet pod wino 😉 w końcu … najpierw jest wino, a później ocet 😛
Tatar też bardziej kojarzy mi się z wódeczką:) – a mocne w smaku, ciężkie i „tłuste” wino, czerwone, średnio-cierpkie ?
Natomiast z małych dań ciepłych chciałbym mieć następujący wybór:
1) Mini burgerki. – 🙂 🙂 … a później zjadasz 2… 😉
2) Kaszanka. Mała porcja z cebulką i jabłkiem. – jabłko z żurawiną bez cukru – słodycz z jabłka ewentualnie odrobina syropu jakiegoś wyszukanego 😛
3) Mini szaszłyczki z kurczaka. Smakują zawsze i wszędzie. Mięso powinno być wcześniej zamarynowane, wtedy są zawsze soczyste. Do białego i czerwonego wina. – ślinotok mam na nowo.
4) Kanapka filadelfijska: sezonowana, szarpana wołowina, cebulka, ser. Palce lizać! – nie specjalnie
5) Croquetas. Hiszpański tapas. Krokieciki z szynką lub serem w środku. Dość sycące ale pyszne. – jeśli ostre – to też beze mnie
6) Polędwica na grzance. Może z odrobiną cebulki lub pieczarek. Będzie królewska w zestawie z czerwonym winem. Musi być jednak soczysta (medium rare).- cebulka szklona z dodatkiem syropu cytrynowo imbirowego?
7) Krewetki piri piri.- nie, nie, nie!
8) Farfalle (czyli kokardki) ze śmietaną, szafranem, wędzonym łososiem i koperkiem.- może być, choć zaszalałabym z ziołami świeżymi, gdyby były pod ręką 😛
9) Sałatka Cezar. – bez wina też jest dobra 🙂 🙂
10) Fish&chips. – zawsze, o ile fish nie jest surowy…
11) Wołowina po burgundzku czyli jak zrobić mięciutkie i aromatyczne mięsko z podłej jakościowo wołowiny. Oczywiście do czerwonego wina!
12) Bigos myśliwski. – z wielkimi kawałami różnych mięs, na winie i ze śliwką 😛
13) Camembert na ciepło z żurawiną. Pyszne, sycące, do czerwonego wina! – nie mam żurawiny!!! paskuddny człowieku … ani czasu na gotowanie 😦 (masz zacięcie lekko sadystyczne, przynajmniej w zakresie jedzenia – czy ktoś Ci już o tym mówił?) 😉
PolubieniePolubienie
Hahahaha:) Dziękuję za wszystkie uwagi:) Z niektórymi się zgadzam, z innymi nie:) Ale żeby sadystyczne? Czemu?:):)
PolubieniePolubienie
Bo jestem w pracy – zjadłam już wszystko co miałam dziś do jedzenia, a ten wpis narobił mi apetytu na tyle smakołyków, że po prostu trudno jest mi się skoncentrować na czymkolwiek innym niż myślenie o jedzeniu. 🙂
Z którymi dopiskami się nie zgadzasz ? ;P 🙂
PolubieniePolubienie
Z tym, że nie ma chętnych na sery. Ludzie lubią dobre sery i często zamawiają deskę serów i wędlin do wina:)
PolubieniePolubienie
W dużych miastach i owszem – Warszawa, Wrocław, Kraków – owszem, ale już taki Rzeszów, Radom, Żywiec i itp. słabiej.
W moim mieście, teoretycznie ze 2 miejsca mają takie przystawki w swojej karcie, praktycznie jednak ich nie serwują, a jeśli już, to sporadycznie. Menadżerka jednego z tych 2 lokali stwierdziła, że taka deska serów jest w karcie utrzymywana przez słabość właścicieli do serów 🙂 i podjadania ich kiedy przechodzą przez kuchnię 😉
Przy czym, to nie tak, że u nas na prowincji nikt nie miałby na to ochoty, tylko nasze zarobki, a wypady do knajpy i rarytasy – nie idą zwyczajnie w parze 🙂 . Rząd wysokości wydatków do zarobków – to relacja, której przeskoczenie jakością i asortymentem na prowincji w parze z rentownością, jest wyzwaniem 🙂 … ot – nie oszukujmy się, ani z wypadami do dobrych restauracji, ani z menu w takowej, zbyt często nie poszalejesz jeśli na cały miesiąc (wydatki między innymi w zakresie: korepetycje, raty, opłaty, jedzenie i paliwo i inne) masz raptem dochody na rękę max do 5.000 (z 2 wypłat, a bywa, że na to składa się jeszcze obecne 500+).
PolubieniePolubienie
No tak, masz rację, to jest pewnie problem.
PolubieniePolubienie