Wierzycie w postanowienia noworoczne?

1 stycznia każdego roku z reguły zaczyna się piciem alkoholu a po przebudzeniu, czyli w połowie dnia wielu z nas odczuwa kaca. Potem powoli wracamy do normalnego życia i końcówka dnia to taki leniwy czas, skłaniający do refleksji. W moim przypadku bilans ubiegłego roku nie był jednoznacznie pozytywny ale i nie był całkiem negatywny.

W sumie byłem szczęśliwy w życiu osobistym. Chciałbym jednak poświęcać więcej czasu i uwagi moim dzieciom. I więcej troski mojej mamie.

Co do zdrowia, to organizmy wysłał mi potężny sygnał ostrzegawczy, o mało nie przeniosłem się do Krainy Wiecznych Łowów, wyszedłem jednak z tego praktycznie bez szwanku i zacząłem o siebie bardziej dbać. W tym roku będę chciał dbać o zdrowie jeszcze bardziej, choć bez żadnych „twardych zobowiązań”: chcę tylko więcej się ruszać, spożywać mniej alkoholu i mięsa.

W ubiegłym roku opuściłem beznadziejne miejsce pracy ale znalazłem takie naprawdę fajne i chyba docelowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nie zamierzam się z niego ruszać aż do końca swojej aktywności zawodowej. W dodatku udało mi się stworzyć pewien mały projekt: narazie działa tak sobie ale nie wyglada źle. To tak w kwestii aktywności zawodowej: odnieść sukces!

Moje osobiste finanse znalazły się w ubiegłym roku w katastrofalnym stanie. Czyja to wina? Moja! Kolejne postanowienie: w tym roku muszę uzdrowić sytuację. Czasem warto zrobić dwa kroki do tyłu, żeby potem wykonać skok naprzód:)

A teraz koniec postanowień z kategorii tych poważnych i przechodzimy do małych przyjemności.

Po pierwsze ogromnie już tęsknie za Paryżem, Lazurowym Wybrzeżem, Sardynią i Londynem. Z powodu turbulencji zdrowotnych i zawodowych nie byłem w zeszłym roku w żadnym z tych miejsc. Do nadrobienia w tym, ale „na miękko”, bez ciśnienia. Chciałbym tez odwiedzić Bukareszt, w którym byłem jako dziecko.

Z tematów „bachusowych”, chcę odświeżyć znajomość włoskich win (nigdy nie była zbyt dobra!). Może Górna Adyga i Piemont? Mam też w lodowce rumuńskie Chardonnay do spróbowania. Kompletnie nie znam win rumuńskich a o tej winnicy (Purcari) sporo czytałem. To projekt na najbliższe dni, jeśli beczkowe Chardonnay okaże się dobre, to spróbuję też ich Pinot Noir.

A z przyjemności trwalszych, niż podróże i wino, jeśli uporządkuję moje finanse i zostaną po tej operacji jakieś nadwyżki, to albo kupię zegarek Panerai Luminor Marina

albo klasycznego Mercedesa R129.

A jeśli będą wiały dobre wiatry to i jedno i drugie:)
To tyle. Jeszcze raz, Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku, niech Wam się szczęści!:)